czwartek, 29 sierpnia 2013

Recenzja żelów pod prysznic z Isany

Hej :)
Dziś czas na recenzje żelów pod prysznic z firmy Isana.
Mam dwie wersje, jedna o zapachu witamin i jogurtu, a druga masła shea i
jakiegoś dziwnego owocu z ,,męczennicy jadalnej" (informacje prosto z wikipedii :))
Tak oba produkty się prezentują.
Notabene przepraszam za jakość zdjęcia ale robiłam je komórką
(jak zawsze) z powodu jednak dużego obrazu jakość jest słaba.
Tutaj Isana Creme Dushe Sheabutter and Passionfrucht 
Nie znam się na niemieckim, ale passionfrucht to jakby owoc pasji? :D

Tutaj zaś Isana Creme Dushe vitamin and joghurt
Wydaje mi się że nazwa ,,vitamin and joghurt" 
świadczy o zapachu, jednak jak witaminy mogą pachnieć?
Przecież to drobne składniki odżywcze! 
Notabene producent zaświadcza, iż w produkcie znajduje się Pro witamina B5,
inaczej zwana Pantenol.
A jak brzmi słownikowa definicja tego słowa?  
,,Pantenol- Działa jako czynnik nawilżający i zatrzymujący ucieczkę wilgoci. Jest silnie działającym stymulatorem wzrostu i odnowy komórek, zarówno naskórka jak i skóry właściwej;przyspiesza procesy gojenia mikro- i makrouszkodzeń naskórka. Łagodzi podrażnienia. "
Tak więc można by rzec: świetnie! Produkt idealny :)
Zerknijmy więc na skład:


Jak widzicie skład nie jest zły, choć na drugim miejscu mamy już SLS. 
Ja nic do tego nie mam, bo jeśli jest sporo składników nawilżających to SLS nam nie wysuszy skóry, tylko 
dogłębnie ją oczyści. 
Ale o ,,shea butter" nie ma tu ani słowa, wobec tego chodziło chyba o zapach prawda?
Jak to jednak wygląda w praktyce?
Zalety:
-Cena- 3,99 (często na promocji 2,99)
-Dostępność
-Mi osobiście podoba się design opakowania, niby nic specjalnego
ale rzuca się w oczy :))
Cechy neutralne:
-Zapach. Notabene nie najgorszy, ale strasznie sztuczny.
Nigdy nie wąchałam witaminy czy shea butter, ani nawet tych
owoców z męczennicy jadalnej, ale jeśli tak to pachnie, to mogliby to włożyć do
proszków do prania gdyż zapach nieco je przypomina. 
Jest bardzo chemiczny, ale słodki, więc powiedzmy że nie potraktuje tego jako specjalnej
wady.
Wady:
-Konsystencja: Masakryczna! Strasznie rzadka, przez co nie mogłam
nawet zrobić swatcha. 
-Produktu szybko ubywa, głównie pewno przez tą konsystencje. Ja używam go sama
od jakiegoś miesiąca, czasem jednak myje się innymi żelami, a tych bardzo ,,skąpie"
bo po prostu ubywa ich w masakrycznym tempie.
-Produkt mało się pieni, piana jest wręcz minimalna, oczywiście możemy 
wylać sobie pół buteleczki na dłoń, i wtedy pewno piana będzie większa, ale
oczywistym jest że tak nie zrobię.
-Mimo zawartości przewspaniałej witaminy B5, jogurtu i innych ,,cudownych
składników" produkt wysusza moją skórę.
-Zapach w ogóle się nie otrzymuje
-Mimo zawartości SLSu w składzie, ja tam nie odczuwam by ten produkt
,,reinigt" czytaj: oczyszczał. Po umyciu się tym, czuje pewien niedosyt, 
i wolałabym używać innych żeli które lepiej myją.

Ogólnie:
Fajnie że produkt bardzo tani, no i zapach w buteleczce dość intensywny, a i z
dostępnością nie jest najgorzej, ale mimo wszystko nie nazwałabym go nawet
przeciętniakiem. To po prostu słaby produkt, jeśli mają zamiar
produkować coś tak taniego i słabego, to niech lepiej cena będzie większa ale
 i produkt  lepszy.
Ocena:
2/6
Nie polecam


środa, 28 sierpnia 2013

Ulubieńcy ostatnich miesięcy #4-Edycja letnia :D

Hej Wam :)
Jak zwykle moi ulubieńcy nie są miesięczni ale kilku miesięczni :P
Dziś zapraszam Was na edycje letnią!
Co prawda nie znajdziecie tam żadnego filtru do opalania, bo używałam takowe tak rzadko,
że trudno mi jest ich włożyć do ulubieńców (wole wpierw coś sprawdzić dokładnie :))
Oto całość produktów które mnie zachwyciły:
Oto całość :)
Tak jak widzicie nie używam zbyt drogich kosmetyków więc spokojnie możecie
zakupić któryś z nich :)
Od lewej:
1. Johnsons Baby szampon- Używałam go w celu mycia twarzy
(jako żel do twarzy). Jest delikatny, dobrze zmywa makijaż i wszelkie
zanieczyszczenia. Ma przyjemny zapach i dobrą cenę. :)
2. Bell pomadka do ust nr. 163- Kupiłam ją przy okazji promocji w naturze,
kosztowała mnie chyba z 9 zł albo 8. Ma fajną konsystencje, kolor jest ok.
choć mogłam wybrać lepszy. Niemniej za taką cenę pomadka trzyma się nawet z 3 godziny,
oczywiście nie cały dzień jak lip tinty ale nie o to chodzi. Ma fajny naturalny kolor,
choć tak jak już wspomniałam jest moim ulubieńcem raczej za formułę, 
przy następnych zakupach w naturze wybiorę inny odcień.
Ma w sobie lekkie drobinki które jednak nie dają sztucznego efektu.
3. Isana Body Creme Sheabutter and Kakao: Duże opakowanie, niska cena!
Ogólnie bardzo go polubiłam, ma raczej konsystencje budyniu/ balsamu. 
Nie jest to definitywnie masło do ciała, szybko się wchłania, nie trzeba dużo nałożyć by nawilżyć
skórę. Po wchłonięciu skóra jest gładka i nawilżona. Ładnie pachnie choć
pod koniec ten zapach zaczął mi się nudzić. Wrócę do tego produktu prawdopodobnie w zimę,
bo zapach jest mało letni.
4.Gliss kur hair repair serum do włosów: Nakładałam je na końcówki i ODROBINKĘ
 na resztę włosów. Na początku efekt jest jakby ,,posklejany" ale wystarczy odczekać aż serum się wchłoni,
rozczesać włosy i efekt jest WOW. Jak za niską cenę jest to bardzo dobry produkt, traktowałam go
jak jedwab do włosów. Oczywiście pełno w nim sylikonów więc daje tylko efekt do umycia włosów,
ale i tak bardzo go polubiłam :)
5. Essence all about matt powder- Powiem tak, nie nadaje się na podróże!
Cały się rozsypuje, a potem jak się otworzy pudełeczko to brudzi wszystko wokół.
Szkoda że nie ma żadnej nakładki która mogłaby eliminować tą wadę.
Gdyby tak było- byłby to produkt idealny! Świetny do skóry tłustej,
wystarczy że nałożymy odrobinkę na twarz i nasza skóra jest matowa. Możemy jednak
stopniować efekt (dlatego nie daje płaskiego matu, chyba że dużo nałożycie).
Przedłuża trwałość makijażu, łatwo się rozciera, lekko rozjaśnia buzię ale to dla mnie nie jest wada.
Nie podkreśla pryszczy i tak dalej. Na początku efekt jest taki sobie, ale wystarczy że odczekacie
jakieś 5 minut i puder jakby ,,wprasuje" się w cerę, co da piękny naturalny efekt!
6. Cils Demasq - Płyn do zmywania makijażu: Ach! Uwielbiam :D
Już pisałam o nim w pielęgnacji. Na początku był w moich bublach jakieś kilka miesięcy temu,
teraz jednak go pokochałam (przy drugim podejściu). Żel z johnsona świetnie zmywa makijaż, ma jednak problem z jedną maskarą wodoodporną (tak jak i inne żele, dlatego to raczej wada maskary). Ten produkt przepięknie zmywa maskarę, a gdy zaschnie na buzi jakby ją ,,ściąga" ale w tym pozytywnym względzie
(nie wysusza). Np. skóra pod oczyma wygląda zdrowiej i ładniej, nie widać tak opuchnięć dzięki temu
płynowi.
Od lewej:
7. Golden Rose paris nr. 95- Ach uwielbiam ten kolor! Najczęściej używałam go w lipcu,
ale chyba jest moim ulubieńcem wszech czasów!. Szkoda że kończy się lato bo jest to
kolor typowo letni. Taki pomarańczowy, ale niezbyt nachalny, lekko wchodzący w róż.
Utrzymuje się na moich paznokciach z 3-4 dni potem zaczyna strasznie odpryskiwać,
jednak za tą niewielką cenę nie czepiam się. 
8. Maybelline New York Affinitone mineral foundation nr.10 ivory:
Powiem tak: kiedyś go nie lubiłam. Ale jak zwykle drugie podejście do produktu okazało
się być lepsze. Ogólnie produkt nadaje się do cery wrażliwej, czyli teoretycznie nie tłustej.
Ja jednak go kupiłam bo lubiłam affinitone klasyczny. Był dla mnie za ciemny, więc poczekałam do lata.
Nieco się opaliłam i go pokochałam! Bardzo łatwo się rozprowadza, ma taką jakby oleistą konsystencje.
Co prawda świeci się na buzi, wystarczy jednak trochę pudru matującego (np. z essence) i efekt znika.
Trzyma się na buzi jakieś 6-8 godzin, ale to raczej normalne latem. 
Przede wszystkim daje NIEZWYKLE NATURALNY EFEKT! Jako jedyny ze znanych mi podkładów,
kryje średnio ale nie daje efektu  sztucznej twarzy. Mi takie krycie jakie on daje wystarczy, zwłaszcza
że można stopniować efekt. Jeśli ktoś z Was ma duże problemy z trądzikiem, to raczej się nie polubicie,
ale mi też czasem coś wyjdzie, mam kilka blizn i on to spokojnie kryje. 
I co najważniejsze: skóra po zmyciu go jest nawilżona, taka ujednolicona i po kilku dniach zauważyłam
również że leczy pryszcze! 
9. Wibo Gel Like- Gosia: Kupiłam go już dawno, typowa miętka,
bardzo mi odpowiada, lubię go :) Idealny na lato i wiosnę. 
Fajnie wygląda z tym drugim kolorem. Szkoda tylko że te lakiery
trzymają się jakiś dzień dwa, a potem zaczynają schodzić płatami :(
Ale kolory są niezłe.
10. Wibo Gel Like -Bernadetta: Piękny kolorek zieleni, taka jakby pistacja.
I tutaj znowu słabo się trzyma, ale ogólnie tak lubię te kolory że nie przeszkadza mi to zbytnio.
11. Golden Rose Paris nr. 243- Kupiłam go na wakacjach :)
Kolor podobny do nr. 95, ale tym razem mamy róż wchodzący lekko w pomarańcz.
Kolejny przyjemny, letni kolor. Znowu trzyma się na paznokciach ok. 3-4 dni. 
Tani, łatwo się rozprowadza, fajny pędzelek ogólnie to mój numer. 2 jeśli chodzi o wszystkie
lakiery. Na pierwszym miejscu GR nr. 95 oczywiście :)
12. Nivea visage All in 1, żel peeling maska: 
Tutaj nie będę się rozpowiadać bo mówiłam już o nim z tysiąc razy na moim blogu.
Mój ulubieniec wszech czasów, używam go jako maskę, działa anty trądzikowo,
lekko wysusza i oczyszcza, ale wystarczy potem jakiś krem nawilżający i po sprawie.
Używam go ok. 2 razy w tygodniu i wychodzi mi znacznie mniej pryszczy. 
Nie dla wrażliwców! Ale jeśli wasza skóra nie jest zbyt wrażliwa, to spokojnie
możecie go używać. Może lekko szczypać przy nakładaniu ale to trwa kilka sekund.
Ja go trzymam 10 minut i zmywam.

I to tyle :D
A co jest Waszym ulubieńcem?
Używaliście któryś z tych produktów?

niedziela, 25 sierpnia 2013

Moja prosta pielęgnacja cery tłustej- oczyszczająco nawilżająca

Hej Wam :)
Trochę mnie nie było :P A miałam wielki plan by w wakacje więcej pisać xD
Ale cóż, po prostu często wychodzę nie ma mnie całymi dniami w domu, a jak już jestem
to po prostu nie mam ochoty na bloga. Ale dziś wielki dzień- Wiktoria znowu napisała!
Dziś przychodzę do Was z pielęgnacją która jak na razie, na mojej tłustej skórze
daje wspaniałe efekty! Mniej zaskórników i pryszczy, a także wygładzenie blizn!
Można by rzec pielęgnacja idealna prawda? Rzecz w tym że większość
osób, która ma tłustą skórę, w życiu nie zdecydowałaby się na taką pielęgnacje.
A jednak... daje ona wspaniałe efekty.

W przeciwieństwie do mojej ostatniej- typowo wysuszającej pielęgnacji,
tą nazwałam oczyszczająco nawilżającą. Lub wręcz- natłuszczającą.
To słowo definitywnie nie jest przyjacielem człowieka ze skórą tłustą...
to tylko pozory! Na mojej skórze mieszano-tłustej sprawuje się przewspaniale!


Wszystkie produkty które używam :)

Zacznijmy więc od lewej:
1. Johnson's baby szampon:
Pomyślicie sobie- to pielęgnacja twarzy czy włosów?
Oczywiście że twarzy! Ten produkt jest stosunkowo delikatny dla oczu,więc używam
go jako żel do mycia twarzy. Jest pojemny, ładnie pachnie, nie uczula mnie,
i przede wszystkim dogłębnie oczyszcza. Używam go codziennie wieczorem
(w celu zmycia makijażu, z którym idealnie sobie radzi), i czasem rano jak najdzie mnie taka
potrzeba. Jak działa? Świetnie zmywa makijaż, niestety z wodoodporonym tuszem
z Maybelline sobie nie radzi, ale to akurat normalne (inne żele tez mają z tym ogromny problem!) 
i jest to raczej wada tuszu a nie żelu. Wystarczy umyć twarz i oczy raz by pozbyć się zanieczyszczeń!

2. Synergen 5in1 Wasch-Creme:
Powiem tak, kocham go i nienawidzę. Raz przeczytałam pochlebną recenzję i pomyślałam:
Woow, taki tani a dobry! Muszę kupić! 
Było to dość mylne. Żel nie nadaję się na maskę, ma niemiły pomarańczowo-zgniły zapach,
ale dobrze radzi sobie w celu oczyszczania skóry. Peelingiem go nie nazwę, ale powiedzmy
jest to ,,emulsja oczyszczająca". Co prawda w przypadku zmywania makijażu wole
szampon dla dzieci, ale żel do mycia z synergen używam jako krok przed maseczką z nivea.

3.  Nivea Purre Effect :All-In-1  żel-peeling-maska:
Powiem tak... KOCHAM TEN PRODUKT.
Idealny do cery tłustej! Co prawda dla osób z bardziej wrażliwą skórą może nieco
przesuszać, ale w końcu to pielęgnacja oczyszczająco-natłuszczająca, więc nie bójcie się!
Nakładam go po umyciu twarzy, na ok. 10 minut jako maskę.
Robię to 2x w tygodniu. I wiecie co? Działa on anty trądzikowo i oczyszczająco!
Używając go, pryszcze wychodzą rzadziej, a skóra jest czysta i zmatowiona!
Serdecznie polecam dla osób ze skórą trądzikową tudzież tłustą (niezbyt wrażliwą).

4. Bambino krem ochronny z tlenkiem cynku:
Pomyślicie sobie ,,o boże, ona z tłustą skórą go nakłada!?"
tak, a jakby inaczej? Często przed nałożeniem podkładu lub na wieczór.
Nie nakładam go codziennie ale wtedy, gdy moja skóra jest trochę przesuszona lub
wychodzą mi pryszcze. Ale uwaga! Nie jest to gruba warstwa, biorę
troszkę na palec, rozcieram w dłoniach i DELIKATNĄ WARSTWĄ nakładam
na twarz, łącznie ze strefą T. 
Jeśli używam to wieczorem, to po prostu idę spać, a na następny dzień blizny są wygładzone
a pryszcze szybciej się goją. Zaś jeśli używam to w dzień, to po prostu nakładam podkład, a potem
puder i problem świecenia już mnie nie obowiązuje :)

5. Cils Demasq Lotion Fraicheur- Płyn do zmywania makijażu, niegdyś
go nie lubiłam, ale teraz zrozumiałam: on nie jest taki zły! 
Gdy zrobię sobie makijaż z tuszem maybelline wodoodpornym,
żaden żel do twarzy go w zupełności nie zmyję. Pójdę spać,
mimo iż wydaje mi się że jest zmyty, na następny dzień delikatna panda :/
Nawet jeśli zmywam go 3 razy to często jeszcze zostaje na rzęsach.
Rano więc używam tego płynu, zwilżam nim wacik, przecieram oczy i strefe pod oczyma.
Na początku ponieważ ten płyn świeci się na oczach, wydaje się że tusz nie został zmyty.
Po chwili jednak gdy zaschnie, lekko naciąga skórę (przez co opuchlina pod oczyma jest mniej 
widoczna) a tusz po prostu znika! Oczywiście jest na waciku, choć przez to dziwne
świecenie czasem można popaść iluzji że nie zmyło się makijażu. Na szczęście to tylko iluzja :)

6. Podkład Maybelline Affinitone Mineral:
Tak podkład... tak nadal mówię o pielęgnacji!
Ten produkt jest genialny! Kiedyś był bublem, ale po jakimś
czasie do niego wróciłam (bo się troche opaliłam a Rimmel był za jasny).
I wiecie co? Uwielbiam go!
Ma taką ciekawą, jakby lekką oleistą konsystencje, przez co wspaniale się rozprowadza.
Zakrywa drobne niedoskonałości choć nie jest mocno kryjący.
Daje bardzo, bardzo naturalny efekt jako jedyny z moich podkładów!
Jednym zdaniem wyglądamy jakby nasza skóra była idealna naturalnie ::)
Pomyślicie sobie- no tak... ale przecież to podkład, co on robi w pielęgnacji!?
Otóż, podkład ten pięknie nawilża skórę (przez to trochę się świeci, ale zakryjemy
to matującym pudrem) oraz sprawia, że pryszcze szybciej się goją a
skóra jest piękniejsza bez makijażu!

No i to tyle :)



niedziela, 11 sierpnia 2013

Kolejny haul!

Na moim blogu ostatnio same haule :P
Głównie dlatego że nie mam jakoś nastroju na recenzje czy inne notki.
Dzisiaj szybciutko pokaże Wam co ostatnio kupiłam.
Wpierw kosmetyczne zakupy:
Oto całość


Sensique Glamour Palette nr.110

Sensique Trendy Colour nr. 3-110

Nivea Visage Pure Effect All in 1 żel peeling maska

Lakier Golden Rose nr. 243


Maybelline Colorama nr. 06
A teraz butowy szał:




Wszystkie 3 pary ze sklepu CCC
A oto czerwone Conversy <3

I to tyle :)